Crossdressing – przebieranie się mężczyzn w damskie ubrania
Na samym wstępie chciałabym nieco wyjaśnić dobór zdjęcia do tego wpisu. Oczywiście przedstawia ono mnie. Ja sama z crossdressingiem nie mam nic wspólnego, gdyż ubieram się w damskie, kobiece rzeczy (czyli adekwatnie do mojej płci), lecz mam kontakt z wieloma crossdresserami, stąd też pomysł na tekst. A fotografia, jak to fotografia – jakaś musi być, a skoro wszędzie dodaję swoje zdjęcia, to i w przypadku tego artykułu nie jest inaczej. Dobór fotografii jest zatem zupełnie przypadkowy.
Chcę również podkreślić, że poruszany w tym tekście temat dla wielu osób może wydać się kontrowersyjny. Mimo wszystko zachęcam do przeczytania całości bez względu na indywidualne preferencje, ponieważ zwłaszcza końcowa część wpisu powinna zmusić do refleksji.
Co to jest crossdressing?
Crossdressing to wkładanie ubrań, które przynależą do płci przeciwnej. Pojęcie to można rozbić na dwa człony: cross- (z angielskiego „na krzyż” lub „krzyżowo”) oraz -dressing, czyli z angielskiego „ubieranie się”.
Z crossdresserem mamy do czynienia w sytuacji, gdzie mężczyzna wkłada np. sukienkę czy też spódnicę (choć w sumie pod tym kątem mamy wyjątek w postaci szkockiego kiltu, który tradycyjnie jest męskim atrybutem, choć nie o tym tutaj mowa :)). Jak wiadomo, są to kobiece części garderoby.
Oczywiście w odwrotnym kierunku mielibyśmy to samo, aczkolwiek wydaje mi się, iż istnieje więcej ubrań typowo kobiecych niż męskich.
Nie bez znaczenia jest też fakt, iż przebieranie się mężczyzn w damskie ubrania występuje znacznie częściej, niż wykonywanie tej czynności na odwrót, biorąc pod uwagę płcie.
Jaka jest różnica między crossdresserem a transwestytą?
W przypadku crossdressingu w grę wchodzi tylko i wyłącznie sam aspekt fizyczny, czyli po prostu wkładanie ubrań czy też zakładanie rzeczy identyfikowanych z płcią przeciwną. To jest po prostu przebieranie się – może być praktykowane zarówno przez kogoś w zaciszu swojego domu, jak i np. przez aktora, który na deskach teatru wciela się w rolę osoby o przeciwnej płci.
Z kolei transwestyta podchodzi do tej kwestii w sposób – nazwałabym to – głębszy. Nie chodzi tutaj jedynie o ubieranie się, a o sposób bycia czy też przejmowanie przeciwnych do płci zachowań. Mamy tutaj zatem dodatkowy aspekt psychiczny.
Można zatem wywnioskować, że każdy transwestyta jest crossdresserem, ponieważ przebieranie się mężczyzn w damskie ubrania jest w tym przypadku podstawą. W drugą stronę już tak to nie działa – nie każdy crossdresser jest transwestytą, ponieważ dana osoba może nie wiązać z tym żadnych głębszych uczuć czy też przejawiać przeciwnych do płci zachowań.
Czy każdy fetyszysta noszonych kobiecych rzeczy jest crossdresserem?
Nie. Jedno nie musi być tożsame z drugim.
Mam stały kontakt (przeważnie korespondencyjny) z wieloma fetyszystami. Wiem, iż jeśli fetyszystów kręcą używane damskie rzeczy, to absolutnie nie musi być to związane z przebieraniem się za kobietę.
Mam świadomość tego, iż noszone rzeczy wykorzystywane są do wielu celów, ale nie każdy ich miłośnik je zakłada.
Skąd bierze się fetysz przebierania się mężczyzn w damskie ubrania?
Jak zawsze podkreślam, sytuacja sytuacji oraz człowiek człowiekowi nierówne. Każdy z fetyszystów jest inny oraz ma swoje własne, unikatowe preferencje.
Bazując na tym, o czym piszą mi crossdresserzy, mogę jasno stwierdzić, iż w większości przypadków chodzi o osiągnięcie satysfakcji seksualnej. Damskie ubrania są wtedy niejednokrotnie elementem całości, np. kompletnego stroju, który odgrywa kluczową rolę w jakiejś „podszytej” seksualnością scence czy też sytuacji.
Czasem chodzi po prostu o strój jedynie jako dodatek, innym razem przebieranie się mężczyzn w damskie ubrania stawiane jest na pierwszym planie.
Rodzi się zatem pytanie – czy w takim przypadku mowa o crossdressingu (czyli po prostu o przebieraniu się), czy też z uwagi na istotny aspekt psychiczny raczej należałoby brać pod uwagę transwestytyzm? Byłabym bardziej skłonna o przychylenie się do tej drugiej kwestii.
Oczywiście nie mogłabym też nie wspomnieć o sytuacjach niezwiązanych z seksualnością, ponieważ absolutnie nie musi być tak, iż mężczyzna przebierający się za kobietę robi to tylko i wyłącznie z uwagi na ten aspekt. Podłoże seksualne nie występuje w każdym przypadku. Czasem mężczyzna robi to, gdyż po prostu ma na to ochotę. Taką typowo emocjonalną.
Co sądzę o crossdressingu?
Crossdressing oraz transwestytyzm przez niektóre osoby uważane są za pojęcia negatywne. Niejednokrotnie można spotkać się z różnego rodzaju określeniami czy też aluzjami, które bezpośrednio związane są z tymi dwoma pojęciami, a ich używanie ma na celu obrażenie drugiej osoby.
Zacznijmy od tego, iż po pierwsze nie powinno się nikogo obrażać. Po drugie – w mojej opinii – absolutnie nie są to pojęcia negatywne!
Już tłumaczę dlaczego.
Otóż jestem otwarta na wiele zachowań. Dlatego też przebieranie się mężczyzn w damskie ubrania w żaden sposób mnie nie razi.
W mojej opinii każda czynność, która nie szkodzi zarówno osobie ją wykonującej, jak i środowisku dookoła, jest w porządku. Najważniejsze jest to, aby po prostu nikogo nie krzywdzić. Jeśli ten warunek jest spełniony, wszystko jest na swoim miejscu.
Pragnę podzielić się z Wami także pewną historią, będącą bezpośrednim powodem, dla którego w końcu zdecydowałam się na napisanie tekstu poruszającego właśnie tę tematykę. Zaznaczam, iż osoba, która mi ją napisała, sama poprosiła o naświetlenie tego tematu na moim blogu – wszystko odbywa się zatem za jej zgodą.
Znam pewnego mężczyznę, mechanika, z którym raz na jakiś czas mailuję od nieco ponad pięciu miesięcy. Mieszka w niewielkiej miejscowości w domu jednorodzinnym wraz z żoną i dwójką dzieci. Gdy rodziny nie ma, czasem zakłada niektóre rzeczy żony. Oczywiście wszystko to robi w tajemnicy oraz bardzo rzadko z uwagi na to, iż ciężko jest mu „pozbywać się” przede wszystkim dzieci na dłużej.
Dom dalej mieszkają sąsiedzi – nieco starsze, bezdzietne małżeństwo. Mój znajomy zna się z tą parą od wielu lat. Byli nawet przyjaciółmi.
Zapytasz pewnie – „dlaczego byli?”.
Otóż nieco ponad miesiąc temu sąsiad zauważył coś przez okno. Wydawało mu się, iż pewna, nieco większa osoba przechadza się po jednym z pokojów domu mojego znajomego w rzucającej się w oczy różowej bluzeczce. Ewidentnie kobiecej. Wyjawił też mojemu znajomemu, że lornetka posłużyła mu jako narzędzie upewnienia się, że ma rację.
Sąsiad zagotował się i jeszcze tego samego dnia zrobił mojemu znajomemu awanturę (na szczęście nie przy jego rodzinie), twierdząc, że to nienormalne itp. Poszła cała wiązka epitetów. Stwierdził również, że „nie wiedział, że przez tyle lat mieszkał po sąsiedzku z wariatem”.
Wiecie, co jest w tym wszystkim najciekawsze? Fakty, że mój znajomy:
- wielokrotnie pomagał sąsiadom w kwestiach związanych z ich samochodem
- pilnował domu, gdy wyjeżdżali na dłuższe wakacje
- spotykał się z sąsiadami setki razy na wszelkiego rodzaju imprezach, grillach itp.
Wychodzi na to, że w jednej chwili da się kompletnie zapomnieć o wszystkich radosnych wspólnych sytuacjach, o jego wysokich umiejętnościach zawodowych, o dobrym sercu, o miłym usposobieniu i o tym, że jest po prostu dobrym człowiekiem.
Mój znajomy poprosił jedynie o to, aby sąsiad nie „chwalił się” z nikim swoją wiedzą. Minął nieco ponad miesiąc, w domu nikt nie rozmawiał z nim na ten temat, więc wychodzi na to, iż sąsiad faktycznie tego nie zrobił. Chociaż tu można znaleźć plus.
Dzielę się z Wami tą historią po to, abyście mieli własną refleksję na ten temat, gdyż zakładam, że macie swoje przemyślenia i wnioski. Śmiało podzielcie się nimi ze mną w komentarzach.
Na pewno znajdą się tacy, którzy nie rozumieją preferencji mojego znajomego i uważają crossdressing oraz transwestytyzm za coś nienormalnego. W porządku, każdy ma prawo do własnej opinii.
Jednak mam nadzieję, że znajdą się również tacy, którzy (podobnie do mnie) zachowanie sąsiada potępią i uznają, że fakt zauważenia mojego znajomego w oknie w kobiecej bluzeczce tak naprawdę… niczego nie zmienia! Nie wspominając o tym, że to właśnie on zachował się nagannie i naruszył czyjąś prywatność, w dodatku używając lornetki. Słabe, bardzo słabe.
Fetysz przebierania się mężczyzn w damskie ubrania w tym przypadku absolutnie nie powinien przysłaniać wielu dobrych wspólnych chwil oraz tego, kim jest dany człowiek. Zmiana postrzegania kogoś tylko i wyłącznie z tak błahego powodu jest kompletnie niesprawiedliwa i po prostu głupia.
Gdyby sąsiad nie spojrzał wtedy w okno oraz gdyby nie wyciągnął lornetki, wszystko byłoby jak dawniej. Wszyscy żyliby szczęśliwie, w pozytywnych relacjach. Preferencje mojego znajomego nie mają żadnego przełożenia na ich wspólną przeszłość (i nie powinny mieć też na przyszłość), a to właśnie na jej bazie powstała przyjacielska więź.
Chciałabym, aby ta historia była pewnym podsumowaniem mojego stosunku do przebierania się mężczyzn w damskie ubrania. Powtarzam ponownie – jeśli nikomu nie dzieje się krzywda, nikomu nie powinno być nic do tego. Niech każdy w zaciszu swojego domu robi to, na co ma ochotę, aby tylko z poszanowaniem zdrowia zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
Ponadto jeśli Ty, czytelniku, jesteś crossdresserem lub transwestytą, to chciałabym Cię zapewnić, że nie masz się czego obawiać. Ja do tych kwestii podchodzę bardzo otwarcie, jednocześnie będąc dyskretną. Wszystkie tego typu informacje zachowuję dla siebie. W tym wpisie zrobiłam wyjątek z uwagi na to, iż sama zostałam poproszona o podzielenie się tą historią wszem wobec.
Ale nóżki. Mmmm?