Przebieranie za kobietę a żona – jak podejść do tego tematu?
Przebieranie za kobietę a żona… Jest to swoiste hasło, które na swojej skrzynce pocztowej widuję ostatnimi czasy dosłownie codziennie.
W związku z tym temat ten jest mi znany doskonale, ponieważ zapoznawanie się z Waszymi świadectwami daje mi wiele do myślenia.
Zwierzacie mi się dosłownie ze wszystkiego, dzielicie się ze mną swoimi problemami, szukacie sposobów na poprawę wielu kłopotliwych sytuacji.
Doceniam to.
Lubię pomagać, czerpię satysfakcję z rozwiązywania problemów, toteż postanowiłam wypowiedzieć się zbiorczo na tematy, które poruszacie ze mną na mailu zdecydowanie najczęściej.
Jeżeli interesujesz się tym tematem i lubisz zakładać damskie ubrania choćby od czasu do czasu, a Twoja partnerka tego nie akceptuje, to ten wpis jest właśnie dla Ciebie.
Dodam jedynie, że ci, którzy są np. crossdresserami i poświęcają się temu często oraz z pełnym zaangażowaniem, temat ten pewnie uznają za dość trywialny. Pamiętajcie jednak o tym, że w naszym społeczeństwie jest sporo mężczyzn, którzy ze swoimi fantazjami zwyczajnie muszą się kryć, a każda minuta spędzona w damskiej odsłonie jest niezwykle cenna.
Problem w rodzaju „przebieranie za kobietę a żona” naprawdę nie jest rzadki. Jak zatem do tego podejść?
Przebieranie za kobietę a żona – dlaczego sytuacja ta może być problemowa?
Zacznijmy od kluczowego zdania, które powtarzam w takich sytuacjach niczym mantrę.
W fetyszowych sprawach w porządku jest wszystko – pod warunkiem że nie wyrządza szkody Tobie oraz Twojemu otoczeniu.
Problem pojawia się wtedy, gdy mężczyźni konfrontują swoje „damskie preferencje” z partnerkami, głównie z żonami, z którymi na ślubnym kobiercu umawiali się przecież na coś innego.
Namawianie żon do tego, by akceptowały damskie odsłony ich mężów, w zdecydowanej większości kończy się fiaskiem.
Nie dziwię się temu, ponieważ taka sytuacja nie należy do standardowego, tradycyjnego wzorca, który występuje w związkach.
To, że osoba A ma swoje upodobania, nie oznacza z automatu, że narzuci je osobie B.
Nie zawsze zależy to od sposobu, intensywności i liczby argumentów. Każdy człowiek ma wolną wolę, ma własne preferencje, ukształtowany na swój sposób charakter i musimy pogodzić się z tym, że nie na wszystko da się drugą osobę namówić.
Zatem jeżeli problem w rodzaju „przebieranie za kobietę a żona” przybiera u Ciebie na sile, zaczynacie się kłócić, ona nie chce o tym słyszeć – odpuść!
Jest to sytuacja, w której nie narzucisz swojego zdania, nie przebijesz tej ściany, a dalsze próby tylko zaognią problem.
Są to zbyt poważne sprawy, aby bezrefleksyjnie naciskać.
Przebieranie za kobietę a żona – co robić w przypadku konfliktu?
Skoro mamy problem, to rozważmy możliwe scenariusze.
Pierwszym z nich jest uparte dążenie do celu, lecz – jak już przed chwilą wspomniałam – nie bardzo dostrzegam w tym sens.
Nawet z Waszych świadectw bardzo łatwo można wywnioskować, iż kobiety po zderzeniu się z tak dużą ścianą zwyczajnie nie chcą zmieniać swojego zdania.
Ba, dalsze próby i namawianie często kończą się kolejnymi kłótniami, co rodzi problemy w związku, a tego przecież nikt nie chce.
Drugi scenariusz to rezygnacja ze wszystkich „przebierankowych” aktywności, czyli podejście przeciwstawne do poprzedniego.
Wnosi to spokój do związku, problem nie jest już wspólnie poruszany, a żona sądzi, że odpuściłeś. Pewnie gdzieś z tyłu głowy i tak ma zadrę, lampka ostrzegawcza już się swego czasu zapaliła, lecz uznaje, iż temat ucichł na dobre.
Czy na pewno tak się da?
Z tego, co mi piszecie, niektórzy z Was próbowali już takiego podejścia. W koszu lądowały rzeczy niejednokrotnie warte łącznie kilka tysięcy złotych, były różne przyrzeczenia, obietnice itd., lecz sprawa po jakimś czasie wracała.
U jednego po kilku dniach, u drugiego po kilku miesiącach, a u jeszcze innego aktywowała się po kilku latach.
Nie chcę generalizować – na pewno są tacy, którzy z sukcesem zostawili za sobą swoje „drugie ja”, lecz z Waszych świadectw wynika, iż tych preferencji na dobre po prostu nie da się pozbyć.
To po prostu siedzi gdzieś w głębi duszy.
Trzecia opcja to działanie we własnym zakresie i zaakceptowanie swoich upodobań oraz preferencji.
Wtedy problem rodzaju „przebieranie za kobietę a żona” nie występuje, gdyż szukasz okazji do spełniania swoich fantazji samotnie, w zaciszu i bez informowania o tym partnerki.
Owszem, etyczność zatajania takich aktywności przed drugą połówką jest dyskusyjna, lecz mimo wszystko nie eksponujesz tego na inne osoby i masz święty spokój.
Powstaje też pewien dylemat moralny: „ale jak to, nie powiedzieć jej o tym?”. Ponownie podkreślę: jest to dyskusyjne, na pewno nie zerojedynkowe i nie wszyscy mogliby spać spokojnie, mając „na sumieniu” takie działanie. Lecz biorąc pod uwagę bilans zysków i strat, z mojej perspektywy wydaje się on najmniej szkodliwy.
Zresztą, tak na dobrą sprawę… nie musisz być z tym osamotniony.
Owszem, żony w swoje przebieranki nie wtajemniczasz, ale jest cała masa sposobów na to, by zaspokoić potrzebę wyrażenia siebie, ekspresji czy też po prostu powiedzenia komuś o tym. O ile oczywiście takie potrzeby masz.
Social media, fora tematyczne, portale, społeczności, osoby podobne do mnie – poważnie, jeśli się tak zastanowić, to Twoje preferencje nie muszą zamykać się jedynie w Twojej głowie.
Przebieranie za kobietę a żona – jak jej o tym powiedzieć?
Rozważmy zatem, jak spróbować powiedzieć żonie o swoich preferencjach, jeżeli już się na to zdecydujesz.
Scenariusz idealny to sytuacja, w której Twoja małżonka jest o wszystkim poinformowana, rozumie Twoje potrzeby i nie jest im przeciwna. Ba, być może nawet wspiera Cię w tym i robicie coś sobie w klimacie wspólnie.
Marzenie wielu.
Przede wszystkim zakładam, że znasz ją najlepiej.
Nie ma schematu, który sprawdzi się w każdym przypadku, ponieważ każdy człowiek jest różny. Zresztą, poruszyłam to już w tym wpisie.
Na pewno nie jest wskazane pójście po bandzie i wyrzucenie z siebie wszystkiego prosto z mostu. Takie działanie może być zbyt zaskakujące.
Zbytnie czajenie się i owijanie w bawełnę – z drugiej strony – może niecierpliwić i irytować, a przez to również budzić podejrzenia.
Nie będę odkrywcza, jeżeli stwierdzę, że musisz zachować balans i podejść do sprawy po prostu inteligentnie.
Znam za to kogoś, kto wobec problemu typu „przebieranie za kobietę a żona” zastosował pewien ciekawy sposób i… udało się.
Mianowicie podczas wspólnych zakupów w galerii handlowej zaszli do sklepu z bielizną, ponieważ ona chciała kupić sobie nowe rajstopy. On niby żartem wtrącił, że też chciałby jakąś parę dla siebie mieć – tak dla żartu, dla śmiechu, dla spróbowania. Jak to się skończyło?
Ano tak, że lubią się bawić we dwójkę w łóżku w swoich mega kobiecych wydaniach. 🙂
Zaczęło się od niewinnego zakupu bielizny, trochę się z tego w domu pośmiali, mimo wszystko wdrożyli w życie i… jakoś to poszło dalej. Kolejna bielizna, później czas na ubrania, buty.
Wiem, że przypadki, w których partnerka jest tak tolerancyjna wobec podobnych praktyk, są potężnie rzadkie, ale może taka metoda nie jest zła i warto jest z niej korzystać częściej?
Przebieranie za kobietę a żona – podsumowanie
Zjawisko przebierania się za kobietę, choć może budzić różnorodne reakcje, jest w pełni zrozumiałe i akceptowalne z wielu perspektyw.
Takie praktyki mają głębokie korzenie w ludzkiej potrzebie ekspresji i odkrywania różnych aspektów swojej tożsamości.
Wierzę, że spełnianie się w swojej kobiecej roli, nawet jeśli ogranicza się to tylko do okazjonalnego przywdziewania ubrań typowo kojarzonych z płcią żeńską, jest absolutnie w porządku.
To forma samowyrażania, która może przynosić wiele satysfakcji, zwłaszcza gdy daje możliwość odczucia innej perspektywy, a także odkrycia nowych stron swojej osobowości.
Niemniej jednak, istnieje ważny warunek, który należy spełnić, aby taka aktywność była w pełni akceptowalna zarówno dla Ciebie, jak i dla otoczenia.
Kluczową zasadą jest tutaj to, by swoim działaniem nie budzić czyjegoś dyskomfortu ani nie naruszać przestrzeni osobistej innych osób.
Szczególnie istotne jest to w kontekście relacji z bliskimi, w tym oczywiście z żoną czy partnerką.
Ważne jest, aby te działania były omawiane i akceptowane przez wszystkie zaangażowane strony, co może pomóc w budowaniu wzajemnego zrozumienia i akceptacji.
Jeśli na przykład założenie eleganckich, stylowych szpilek przynosi Ci satysfakcję i sprawia, że czujesz się inaczej, bardziej pewnie, a nawet lepiej, to nie ma w tym nic złego.
Takie momenty, kiedy poprzez ubiór możesz wyrazić inną część siebie, mogą być źródłem ogromnej przyjemności i wewnętrznego spełnienia.
Jeżeli dodatkowo masz dobrą figurę i świetnie wyglądasz w sukience, a przeglądanie się w lustrze dostarcza Ci radości i wzmacnia poczucie własnej wartości, to warto cieszyć się tymi chwilami.
Dopóki nikogo tym nie krzywdzisz ani nie wywołujesz negatywnych emocji wśród osób, które są dla Ciebie ważne, nie ma powodu, byś miał się obawiać, że robisz coś niewłaściwego.
Pamiętaj, że żyjemy tylko raz, i każdy z nas ma prawo do odkrywania różnych aspektów swojej tożsamości w sposób, który przynosi nam radość i spełnienie.
Na zakończenie chciałabym dodać, że jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować wsparcia, jestem tutaj, by pomóc. Czy to w kwestii konsultacji, porad w zakresie estetyki, czy też jakichkolwiek innych zagadnień związanych z wyrażaniem siebie – jestem gotowa udzielić wsparcia i podzielić się swoją wiedzą.
Pamiętaj, że nie jesteś sam, a wiele osób ma podobne doświadczenia i zrozumienie dla tego, co przeżywasz.
W końcu jakiś nowy artykuł na Twoim blogu, Fetysz Damo 😉 Zawsze podziwiam jak trafiasz w sedno i jak dobrze jesteś zaznajomiona z każdym tematem o którym piszesz ! Musisz poświęcać na przygotowanie dużo czasu! Doceniamy to i szanujemy 😉